piątek, 31 lipca 2015

NOWY BLOG Strumyk z Marzeniami

Cześć!

Myślę, że jest to mój ostatni wpis na tym blogu. Chciałabym jedynie poinformować Was wszystkich o tym, że założyłam nowego bloga, na którym piszę recenzje książek i filmów. Myślę, że z biegiem czasu blog zostanie poszerzony o nowe tematy z racji nadchodzącego (niestety) rozpoczęcia roku szkolnego. 

Co z tym blogiem? Sądzę, że będzie istniał w internecie, ale nie wydaje mi się, abyśmy kiedykolwiek miały do niego wrócić. 

Zapraszam więc wszystkich, którym podoba się mój styl pisania i chciałby poczytać na temat książek i filmów, które przeczytałam/obejrzałam do obserwowania i komentowania na nowym blogu o przyjemnej nazwie, a mianowicie "Strumyk z Marzeniami".


(kliknij)

Dziękuję wszystkim za uwagę. Do widzenia!

Angela

sobota, 28 marca 2015

Kosmetyki | Moje kosmetyki.

Witam was wszystkich!

Od niedawna prowadzę bloga razem z Angelą - moją siostrą i od tego czasu będziemy wspólnie współpracować na blogu. 
Początki zawsze są najtrudniejsze, a właściwie to przywitania. Więc dlatego na początku się przedstawię:
Nazywam się Nicola, jestem bystrą, trzynastoletnią dziewczyną - marzycielką. Moimi pasjami jest fotografia, gotowanie oraz czytanie książek. Od 1 września 2014 roku uczęszczam do 1 klasy gimnazjum. Swoją przyszłość wiążę głównie z fryzjerstwem. 
Mam nadzieję, że moje posty będzie Wam się dobrze czytało.
Przejdźmy teraz do tematu posta.

Dzisiejszy post będzie początkiem nowej serii dotyczącej kosmetyków. 


1. Energetyzujący żel złuszczający do mycia ciała - ,,Swedish Spa".


Ja używam ten żel tylko i wyłącznie do mycia twarzy podczas kąpieli, bo uznałam że świetnie się nadaje do mojej skóry - super nawilża, skóra staje się niezwykle miękka, gładka, oraz łagodzi zaczerwienienia.
Osobiście mało nakładam tego żelu na twarz, ponieważ bardzo dobrze się pieni i na prawdę, wystarcza tylko jedna-dwie krople.


cena: 16,90 zł. 
pojemność: 200 ml 
zapach: 10/10
jakość: 9/10


2. Tusz do kresek - ,,Giordani Gold Calligraphy".


Ten tusz do kresek jest w pisaku, świetnie się go nakłada na powieki i oczywiście - powstaje piękna kreska. 


cena: 19,90 zł
pojemność: 0,8 ml
zapach: ---
jakość: 9/10

3. Korektor - ,,Giordani Gold Secret".


Ten korektor spełnił moje oczekiwania, długo zastanawiałam się czy aby na pewno go zakupić i czy faktycznie będzie mi ten kolor pasował do skóry.
Korektor świetnie zakrywa pewne niedoskonałości na twarzy, po nałożeniu na zaczerwienienie należy korektor rozprowadzić, by porządnie zakryć. 


cena: 24,90 zł
pojemność: 2g
zapach: ---
jakość: 10/10


4. Mleczko oczyszczające 2-w-1 z dziką różną - ,,Love Nature".


To mleczko jest takim tonikiem do twarzy oczyszczającym, dlatego korzystam z niego tylko i wyłącznie po umyciu twarzy, by ściągnęło jeszcze nieczystości.
Mleczko ma fajną konsystencję, wystarczą tylko trzy-cztery krople aby rozprowadzić je na całej twarzy - mi w pełni taka ilość wystarcza.


cena: 14,90 zł
pojemność: 150 ml
zapach: dzika róża 
jakość: 10/10

5. Krem pod oczy z ekstraktem z dzikiej róży - ,,Love Nature".


Ten krem jest bardzo dobry, osobiście nakładam jedną kroplę pod jedno oko, ponieważ bardzo dobrze się rozprowadza. Stosuję go przy tych "worach" delikatnie wmasowywując.


cena: 11,90 zł
pojemność: 15 ml
zapach: dzika róża
jakość: 10/10

6. Krem na dzień z ekstraktem z dzikiej róży - ,,Love Nature".


Ten krem używam również po umyciu twarzy, nakładam go dosyć sporo, bo czym więcej go nałożę tym bardziej będzie nawilżona moja skóra twarzy.
Świetny zapach, po nałożeniu warstwy kremu na skórę ta staje się nawilżona i gładka.


cena: 14,90 zł
pojemność: 50 ml
zapach: dzika róża
jakość: 10/10


Czy używaliście tych kosmetyków?
Macie swoich ulubieńców z firmy Oriflame?

Nicola.


środa, 11 marca 2015

Recenzja książki | "Oskar i pani Róża" Éric-Emmanuel Schmitt

Cześć!

Przepraszam za tę dość długą przerwę w pisaniu bloga, ale... Nie wiem, co mam Wam napisać. To znaczy... Wiem, ale nie mogę tego "ubrać" w słowa. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie. 

Wymyślam już z Nicolą, co ona mogłaby napisać dla Was, już nawet kilka rzeczy jest przygotowanych, ale brakuje jeszcze wielu elementów takich jak zdjęcia, komentarze itd. Mam nadzieję, że w miarę szybko to ogarniemy i będziecie mogli przeczytać coś "spod pióra" Nicoli. 

Ostatni zauważyłam, że przybyło nam obserwatorów, liczba komentarzy jest również zaskakująca. Cieszę się z tego powodu, bo jest to już nie pierwszy mój/nasz blog, a mamy tak dużo czytelników i komentatorów, o których nawet nie marzyłyśmy. To motywuje, ale także sprawia, że czuję się... przygnębiona. Przygnębiona tym, że nie mam ochoty napisać czegoś ciekawego dla Was. 

Ten post jest trochę... wymuszony? Chyba mogę to tak nazwać, bo nie miałam nigdy w planach napisania recenzji tej książki. No ale coś zrobić musiałam i oto jestem. Zapraszam do przeczytania mojej opinii na temat książki "Oskar i pani Róża" Éric-Emmanuel Schmitt. 

Na początek pozwolę sobie wkleić tutaj opis ze strony lubimyczytac.pl


"Oskar i pani Róża to wydarzenie literackie na miarę Małego księcia.


Czy w ciągu dwunastu dni można poznać smak życia i odkryć jego najgłębszy sens? Dziesięcioletni Oskar leży w szpitalu i nie wierzy już w żadne bajki. Wtedy na jego drodze staje tajemnicza pani Róża, która ma za sobą karierę zapaśniczki i potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji...

Oskar i pani Róża to jedna z najpiękniejszych i najsłynniejszych powieści Erica-Emmanuela Schmitta, znakomitego francuskiego pisarza, wyróżnionego w 2010 roku Le Prix Goncourt de la Nouvelle.

Książkę uzupełnia niezwykły prezent. Zawiera ona niezwykle osobistą przedmowę w formie listu napisaną specjalnie do polskich czytelników. Autor zdradza w nim, co skłoniło go do opowiedzenia niezwykłej historii Oskara i jak zmieniła ona jego życie."

Z częścią tej książki miałam okazję zapoznać się już w gimnazjum, jednak nie dane mi było wtedy usłyszeć jej zakończenie. Dlatego, po prawie dwóch latach, postanowiłam jeszcze raz przeżyć całą tę historię. 

Cała opowieść jest w formie listów napisanych przez tytułowego Oskara do Boga. Jest to bardzo ciekawe, bo "pisze to" dziesięciolatek w sposób bardzo... prosty i dosadny. Mimo swojego wieku bardzo dużo rozumie i stara się pojąć, dlaczego ludzie zachowują się tak, a nie inaczej. 

Nie chcę spojlerować swoją wypowiedzią, bo wiem, że to nie jest fajne, kiedy człowiek zna zakończenie. Dlatego napiszę Wam, dlaczego warto przeczytać tę pozycję.

Myślę, że każdy człowiek powinien przeczytać tę książkę, ponieważ porusza ona ważne zagadnienia takie jak życie, wiara, choroba. Każdy odnajdzie w tej książce inne wartości. To jest coś niesamowitego, jak książka, która posiada zaledwie 88 stron, może przekazać więcej niż niejedna gruba "cegła".

Nie wiem, cóż więcej mogłabym tutaj dodać. Polecam tę książkę, jest to bardzo wzruszająca opowieść... Nie jest zbyt długa i męcząca, a podczas jej czytania można również się pośmiać. 

Czytaliście tę książkę? Jakie były Wasze odczucia podczas jej "przeżywania"? A może chcecie to zrobić? Czy moja recenzja zachęciła Was do sięgnięcia po nią? Piszcie w komentarzach!

Angela

wtorek, 3 marca 2015

Artystycznie | Zdjęcia

Cześć!
Dziękuję Wam wszystkim za tak liczne wejścia na naszego bloga, coraz to bardziej "rozrastające się" grono obserwatorów oraz przemiłe komentarze, których liczba cały czas się zwiększa! To motywuje nas do dalszej pracy i większego wysiłku umysłowego mającego na celu stworzenie coraz to ciekawszych i skłaniających do przemyśleń postów! 

Mija drugi tydzień, a ja nadal jestem chora. W pewnym stopniu się cieszę, a w pewnym trochę martwię. Fakt, siedzenie w domu, picie herbatki ile wlezie, wysypianie się, możliwość poświęcenia trochę więcej czasu na bloga jest bardzo ciekawe, ale zaległości w szkole, sprawdziany, które będą się za mną ciągły przez dłuższy czas... No trudno. Zdrowie jest najważniejsze. 

Nie każdy wie, że jednym z moich hobby jest fotografia. W dzisiejszym poście chciałabym Wam pokazać moje ulubione zdjęcia robione przeze mnie aparatem cyfrowym Panasonic Lumix DMC-LZ6. Nie jest on najnowszym sprzętem z wypasionymi opcjami, jednak zdjęcia robi, moim zdaniem, bardzo ładne, jak na swój wiek. Możecie sami ocenić jakość fotografii robionych tym aparatem. 










Panasonic Lumix DMC-LZ6 
(źródło: moje)

Jak Wam się podobają moje zdjęcia? Które według Was jest najlepsze? Lubicie robić zdjęcia przyrody? Czy fotografia też jest Waszą pasją? Podobał Wam się ten post? Piszcie w komentarzach!

Angela

środa, 25 lutego 2015

Artystycznie | Akwarelki

Cześć!

Ferie już mi się dawno skończyły, czuję się fatalnie, rozłożyła mnie na łopatki choroba... Cóż więcej dodać? Może to, że nie mam siły na nic twórczego i pięknego, a mimo to coś jednak udało mi się stworzyć? Może nie jest to szczyt moich możliwości, spełnienie marzeń czy wybitne arcydzieło, ale podoba mi się. Gdybym miała troszkę miejsca na ścianie, już wisiałyby na niej cztery antyramki z tym... czymś. Sama nawet nie wiem, jak mam nazywać wytwór moich rąk.
No dobrze... Prace wykonane akwarelkami (takie farbki, którymi w przedszkolu się malowało i do nich zawsze dają plastikowy pędzelek) i czarnym mazakiem z Biedronki. Jak na pierwsze tworzenie czegoś takiego, wyszło nawet ładnie.
Zamiast brnąć bezsensownie w temat nikomu niezrozumiały, przejdę więc do zdjęć już wcześniej wspomnianych rysunków (?), które możecie w komentarzu pod tym postem ocenić 






Kliknij, aby powiększyć!
(źródło: moje)


Co o tym sądzicie? Chcielibyście mieć coś takiego na ścianie? Które według Was jest najlepsze? Chcecie więcej postów z serii "Artystycznie"? Piszcie w komentarzach!

Angela

sobota, 14 lutego 2015

Co myślę? | Pasja

Cześć!

Ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, że wielu ludzi ma bardzo ciekawe pasje i zainteresowania, ale boją się odrzucenia przez otoczenie, dlatego ukrywają je przed światem. W tym wpisie chciałabym przedstawić swoje stanowisko w tej sprawie i chcę zachęcić osoby, które bronią przed światem swoje pasje do tego, aby nie bali się ich przedstawiać swoim znajomym. Zapraszam.

Czy posiadanie swojej pasji jest wstydem? Moim zdaniem nie. Nie powinniśmy ukrywać tego, co lubimy, bo przez to ukrywamy również siebie i swoją historię. Na poparcie swojego stanowiska, mam kilka argumentów z życia wziętych.

Znam pewną osobę, nazwijmy ją umownie "Ela". Odrzucona przez środowisko, samotna, nielubiana. Na przerwach spędza czas w towarzystwie telefonu. Wszystko to może być spowodowane tym, że pokazała, że lubi Justina Biebera. Kiedyś, jeszcze przed odkryciem swoich upodobań, śmiałabym się z tego. Teraz jednak jestem innym człowiekiem i wiem, co ona może czuć. To nie jest wstyd pokazywać swoich pasji. Możemy jedynie być odrzuceni przez daną społeczność... Choć myślę, że trzeba wszystkim wtedy wytłumaczyć swoje stanowisko, bo inaczej nie będą potrafili "wczuć się" w sytuację.

Jedna z osób w moim otoczeniu, nazwijmy ją "Danka", rozmawia z ludźmi w swoim towarzystwie. No ale zawsze brakuje w tych rozmowach czegoś "o niej samej". W konsekwencji, pod koniec rozmowy stwierdzamy, że nic z tej rozmowy nie wynikło, a o samej Dance wiemy niewiele. Po prostu taka gadka-szmatka bez celu. Kiedy nie wiemy, czym się ktoś pasjonuje, nie wiemy, kim tak na prawdę jest. 

Teraz podam Wam przykład mnie samej. Kiedy przyszłam do technikum, wiedziałam już, co lubię. Rozmawiałam i nadal rozmawiam ze swoja klasą głównie na tematy szkolne, ale zawsze staram się wyciągnąć z nich informacje o sobie. Kiedyś, ktoś mnie spytał, co chciałabym na wigilię klasową. Odpowiedziałam, że miło by mi było, gdyby ktoś kupił mi kubek z Avengers albo Marvel. Wszyscy zmierzyli mnie wzrokiem, ale nic nie powiedzieli. Stwierdziłam wtedy, że jeszcze nie są gotowi, ale nadal próbuję komuś pokazać siebie i swoje pasje. 

No cóż, są wzloty i upadki. Nie zawsze możemy być zaakceptowani ze swoimi pasjami, ale warto je pokazać, bo może ktoś z naszego otocznia również lubi to, co my. Może ten ktoś tez czuje się tak, jak my? Może ten ktoś szuka kogoś takiego, jak my? 

Dopóki będziemy się ukrywać nie zaznamy pełni szczęścia.

A wy? Co myślicie na ten temat? Czy posiadanie pasji i tego, co się kocha jest wstydem? A może ukrywacie siebie? A może kogoś zbyt pochopnie oceniliście? Piszcie w komentarzach!

Angela

czwartek, 12 lutego 2015

Informacje + Moje... | Piosenki, które coś dla mnie znaczą

Cześć!

Chciałabym Was na początek przeprosić, za tę nieobecność, choć wiem, że jeszcze wiele razy mogą się takie sytuacje zdarzać... Chociaż... Może już nie? Chciałabym Wam przekazać, że zmieniła się nazwa oraz adres bloga, a wszystko to spowodowane jest dołączeniem do grona autorów mojej młodszej siostry, Nicoli. Myślę, że jeszcze dzisiaj, albo jutro doda coś od siebie. Mam nadzieję, że spodoba Wam się pomysł prowadzenia bloga przeze mnie i moja siostrę.

Ferie zaczęły mi się już 30 stycznia, ale brak weny niestety przesunął wszystkie moje plany dotyczące bloga, a nawet rysowania. W "schowku" mam już przygotowane kilka postów tematycznych, ale nie mam pomysłów na ich zakończenie. Mam nadzieję, że te zmiany na blogu pomogą mi przywrócić natchnienie do pisania.

Dzisiejszy post może nie jest spełnieniem moich marzeń, ale chciałabym się trochę podzielić z Wami moimi ulubionymi lub bardzo interesującymi piosenkami. Mam nadzieję, że Wam się spodoba to, co dla Was przygotowałam. Nie przedłużając, zapraszam do przeczytania głównej części posta.

***

Sia - Elastic Heart




***

Imagine Dragons - Gold





***

The Script - Superheroes





***

Ben Cocks - So Cold





***

Bastille - What Would You Do





***

One Republic - Apologize





***

Bastille - Skulls





***

Bastille - Things We Lost In The Fire





***

Fall Out Boy - My Songs Know What You Did In The Dark





***

Fall Out Boy + Imagine Dragons - Radioactive In The Dark





***

Rihanna - Disturbia





***

Mika - Kick Ass




***

Katy Perry - E.T.





***

Sia - Chandelier




***

Lady Gaga - Applause





***

One Republic - Counting Stars





Mam nadzieję, że post Wam się spodobał. Czy któraś z powyższych piosenek też jest Waszą ulubioną pozycją? Może macie podobne gusta do moich? Piszcie w komentarzach!

Angela

piątek, 23 stycznia 2015

Moje... | Sposoby na naukę

Cześć!

W poniedziałek (12 stycznia) zostały w mojej szkole wystawione ostateczne oceny śródroczne, a co za tym idzie, możemy podsumować swoją pracę w semestrze. Jestem z siebie bardzo zadowolona, nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobrze. Takich ocen dawno nie miałam. jestem z siebie szczerze dumna. Żadnej 2, tylko trzy 3, sześć 4 i sześć 5... Nic tylko tak dotrzymać do końca! Może tym razem mi się uda otrzymać czerwony pasek, o którym kiedyś marzyłam, ale w gimnazjum o nim zapomniałam? Kto wie?

W związku z powyższym, chciałabym się w dzisiejszym poście podzielić z Wami moimi sposobami na naukę. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Może trochę Wam pomogę albo zainspiruję Was do opracowania własnych technik nauki w oparciu o moje? Nie przedłużając, zaczynajmy!

***

1. Słucham muzykę

Kiedy rodzice oglądają coś w telewizji w międzyczasie rozmawiając z moją siostrą, ciężko jest mi się skupić na swojej pracy. Moim sposobem na naukę w takich warunkach jest założenie słuchawek i włączenie ulubionej piosenki na cały głos. Nawet ustawiam sobie, żeby ta sama piosenka leciała przez cały czas. Łatwiej jest się wtedy skupić, bo słyszę tylko jedną melodię, telewizor ani rozmowy nie są "przepuszczane" przez głośną muzykę, dzięki czemu nie rozpraszam się. Ostatnio w taki sposób nauczyłam się do WOS'u i prawdopodobnie będzie 5, więc chyba pomogło.

2. Piszę kolorowo

Jakieś nowe hasła albo ważne informacje zapisuję kolorowymi mazakami. W gimnazjum używałam cienkopisów, ale stwierdziłam, że muszę używać mazaki, które kurzyły się w szufladzie. Jestem z nich zadowolona, teraz o wiele lepiej zapamiętuje mi się nowe definicje.


To są chyba takie dwie, główne czynności, które wykonuję. Teraz chciałabym Wam przedstawić moje sposoby na naukę poszczególnych przedmiotów.

***

Z ZESZYTU



 1. Fizyka

Tego przedmiotu uczę się z zeszytu, jednak wszystkie potrzebne mi wzory spisuję sobie do notesu formatu A8. Łatwiej jest mi się z niego uczyć na przerwach i mogę sobie go w każdej chwili włożyć do kieszeni. 



 2. Edukacja dla bezpieczeństwa 

Tego przedmiotu muszę się uczyć z zeszytu, ponieważ nie było wymagane posiadanie podręcznika. Dla mnie jest to wygodniejsze rozwiązanie.



 3. Język angielski

Dotychczas nie miałam sprawdzianu z działu w podręczniku, czy ze słówek, a jedynie z czasów. Dlatego też uczyłam się do testów z zeszytu. Wszystkie najważniejsze zasady zapisujemy w zeszycie, ale ja, aby uzupełnić swoja wiedzę i zgromadzić w jednym miejscu wszystkie ważne zasady, spisuję sobie je jeszcze raz w tym samym zeszycie, ale na jego końcu. 




 4. Wiedza o społeczeństwie

Tutaj jest taka sama sytuacja, jak w przypadku edukacji dla bezpieczeństwa. WOSu uczę się przeważnie z zeszytu, ale na ostatnią kartkówkę wszystko to, co potrzebne, musiałam spisać w programie i wydrukować. Później wszystko podkreśliłam różowym mazakiem.



5. Działalność przedsiębiorstw

To jest jeden z moich zawodowych przedmiotów. Nie ma do niego podręcznika, dlatego uczę się z zeszytu. Jedynie na duży sprawdzian z zasad redagowania pism musiałam wszystko sobie napisać w programie i wydrukować.



 6. Przedsiębiorca w gospodarce rynkowej

To jest mój drugi zawodowy przedmiot. Definicji uczę się z zeszytu, ale ostatnio nic nie zapisujemy, dlatego korzystam również z podręcznika



7. Biologia

W tym przypadku również korzystam z zeszytu, ponieważ jest mi łatwiej przyswoić z niego wiedzę, niż z podręcznika.



8. Wiedza o kulturze

Jeśli wymagane do sprawdzianu informacje są zawarte w zeszycie, uczę się z zeszytu. Czasami jednak swoją wiedzę muszę uzupełnić o informacje zawarte w podręczniku, dlatego w takich sytuacjach pożyczam go od koleżanki i kseruję.



***

Z PODRĘCZNIKA


1. Historia

Tutaj nie ma już wyjścia i uczę się z podręcznika. Tego przedmiotu łatwiej jest mi się nauczyć właśnie z niego, niż z kartek spisanych przeze mnie. Nie mam do tego cierpliwości. Wszystkie ważne daty spisuję sobie na końcu zeszytu do historii.



2. Geografia

Tego przedmiotu uczę się z podręcznika. Nie ma po prostu sensu spisywać wszystkiego na kartkę albo do zeszytu.



3. Język niemiecki

Tutaj jest różnie. W gimnazjum wszystko to, co ważne wpisywałam do zeszytu A4, jednak w technikum mogę sobie pozwolić na to, aby pominąć tę czynność spisywania wszystkich czasowników i rzeczowników.



4. Matematyka

Tutaj przeglądam tylko kilka razy zeszyt i kilka razy podręcznik. Nic więcej mi nie jest potrzebne, bo wszystkie zadania rozwiązujemy na lekcji i zazwyczaj jest tak, że rozumiem to, co się dzieje na tablicy.



 5. Język polski

Jest to jedna wielka bomba z niespodzianką. Nie mam jeszcze opracowanej techniki nauki tego przedmiotu z obecną nauczycielką, ponieważ niezbyt często robi nam sprawdziany (i bardzo się z tego powodu cieszę).




CO SIĘ DZIEJE ZE WSZYSTKIMI KARTKAMI PRZYGOTOWANYMI DO SPRAWDZIANU?

Wszystko wpinam do segregatora, bo może się zdarzyć sytuacja, w której będę potrzebowała jednej z nich. 



(źródło wszystkich zdjęć: moje)

Mam nadzieję, że post Wam się spodobał. Czy macie jakieś swoje specjalne metody nauki? A może macie podobny sposób nauki, jak ja? Jak Wam się udał miniony semestr? Jesteście z siebie zadowoleni? Piszcie w komentarzach!

wtorek, 13 stycznia 2015

Recenzja książki | "Poradnik pozytywnego myślenia" Matthew Quick

Cześć!

Mimo moich wielkich chęci i starania, nie dałam rady prowadzić bloga w dwóch językach. Powód jest prosty, każdy go spotyka na swojej drodze, a mianowicie, brak czasu. Nie jest trudno napisać byle jaki post. Sztuką jest napisanie postu, który trafi do wszystkich i poruszy ich w jakiś sposób, zachęci do dalszego odwiedzania naszej "fabryki przemyśleń". No. Dlatego też, od teraz piszę bloga w języku polskim, ale będę starała się to robić częściej, lepiej i ciekawiej. Nie chcę zaśmiecać blogsfery głupimi postami, ale chcę czymś zainteresować swoich czytelników.

Dzisiejszy post będzie pierwszym z serii "Recenzja książki". Postaram się pisać Wam, jakie książki przeczytałam, czy warto ja przeczytać, moje odczucia po ich przeczytaniu... Mam nadzieję, że dotrwacie do końca tego postu i z chęcią podzielicie się ze mną swoimi przemyśleniami.


Pierwsza recenzja książki... Ale jakiej? Chciałabym Wam przedstawić świat wykreowany przez Matthew'a Quick'a w powieści "Poradnik pozytywnego myślenia". Najpierw jednak chciałabym Wam przedstawić opis książki zamieszczony na stronie lubimyczytac.pl



"Poznajcie Pata. Pat ma pewną teorię – jego życie to film, który zakończy się happy endem, czyli powrotem jego byłej żony. Pat musi tylko spełnić kilka warunków: robić codziennie setki brzuszków, czytać więcej książek, biegać ubrany w worek na śmieci, żeby zgubić ostatnie zbędne kilogramy, ćwiczyć bycie miłym i dwa razy dziennie łykać kolorowe pastylki. (Fakt, że Pat spędził kilka lat w zakładzie dla psychicznie chorych nie jest chyba wielkim zaskoczeniem). Niestety nic nie układa się tak, jak powinno. Nikt nie chce rozmawiać z nim o Nikki, jego ukochane Orły przegrywają kolejne mecze, a ojciec twierdzi, że Pat przyniósł pecha drużynie. Na domiar złego za Patem łazi piękna, choć równie stuknięta jak on Tiffany, prześladuje go Kenny G, a nowy terapeuta sugeruje zdradę jako formę terapii! Pat nie przestaje jednak myśleć pozytywnie. Czy to wystarczy, by osiągnął swój cel?"



Sięgnęłam po tę książkę z czystej ciekawości. Dość głośno było o ekranizacji tej powieści, która zdobyła kilka nagród. Postanowiłam więc, że przekonam się, dlaczego wszyscy "szaleją" za tą historią. Nie popełniłam błędu. Jest ona pisana prostym językiem, łatwo się ją czyta, główny bohater jest bardzo ciekawy, bohaterowie drugoplanowi także są interesujący... Mimo że liczy ona 380 stron (informacja z lubimyczytac.pl), pochłonęłam ją w 3 dni, a przez cały ten czas bardzo... przeżywałam tę opowieść. Posiada ona wiele prawd życiowych i potrafi wstrząsnąć człowiekiem. Nie często zdarzają się książki, które tak bardzo na mnie wpływają. Ale Poradnik pozytywnego myślenia... Nie mogę przestać myśleć o tej historii. Za każdym razem, kiedy coś mi się złego przytrafia, staram się myśleć pozytywnie. Jak Pat. 

Podsumowując. Książka ta bardzo mi się podobała. Uważam, że powinni ją przeczytać absolutnie wszyscy. Może w Waszym życiu też coś się dzięki niej zmieni? Może staniecie się lepszymi ludźmi, myślącymi pozytywnie?


Mam nadzieję, że ten wpis Wam się spodobał. Czy zachęciłam Was do przeczytania wyżej wymienionej pozycji? A może już jesteście po lekturze tej książki i macie jakieś własne refleksje na jej temat? Piszcie w komentarzach!

czwartek, 1 stycznia 2015

Nowy początek.

Cześć!
Początek. To jest najtrudniejsza część tworzenia bloga. Muszę coś napisać, jakieś wprowadzenie. Jak w książkach. Może nie jest to najlepszy początek i być może nadal nie będziecie wiedzieli, co ja tutaj robię, ale... Najważniejsza jest treść. Prawda? Zacznę więc może od początku. 

Mam na imię Angelika. Jestem szesnastoletnią dziewczyną-artystką (jeśli tak można mnie nazwać), marzycielką, uczennicą pierwszej klasy technikum ekonomicznego. Uwielbiam rysować, oglądać filmy, snuć różne opowieści i czytać książki. 

Ten blog stworzyłam... chyba po to, aby po kilku latach wrócić na niego i przeczytać, jaka byłam kiedyś. Co będzie tematem tego bloga? Czasami będę tutaj pisać o swoim życiu, szkole, obejrzanych filmach i przeczytanych książkach, czasami pojawią się tutaj moje jakieś opowiadania, czasem przemyślenia... 

Mam nadzieję, że nie jest to najgorszy początek, a ten blog, będzie moim ostatnim, najdłużej prowadzonym blogiem. 

Do następnego wpisu
Angela



(żródło : weheartit.com)